Flickr
Flickr
Mariusz Gierej Mariusz Gierej
1177
BLOG

Zostali sami czeladnicy

Mariusz Gierej Mariusz Gierej Polityka Obserwuj notkę 10

Są teksty, które wolałbym żeby nie powstały, których wolałbym nie pisać. To jest jeden z nich, gdyż prowadzi do potwornie smutnej konkluzji i dotyka tematyki, o której im ciszej tym lepiej.

Do tej kategorii spraw niewątpliwie zalicza się dyplomacja, a o dyplomatach Winston Churchill mówił, że „dyplomata to człowiek, który dwukrotnie się zastanowi, zanim nic nie powie”. Facet raczej wiedział co mówi, gdyż nie bez kozery dyplomacja Wielkiej Brytanii przez wielu jest uznawana, za jedną z najbardziej skutecznych i … bezwzględnych. Ich podejście do tych kwestii charakteryzuje sformułowanie: W polityce zagranicznej Wielka Brytania nie ma przyjaźni, ma tylko interesy. Patrząc na to co się dzieje obecnie w naszej polityce w tym zakresie, nie sposób nie zauważyć, że osoby za to odpowiedzialne nie pamiętają ani o jednym, ani o drugim. Ale po kolei.

Z jednej strony mamy Grzegorza Schetynę, który na początek postanowił potarmosić za wąsy rosyjskiego niedźwiedzia i rozpatrywał ilu było Ukraińców w składzie sowieckiego Frontu Ukraińskiego, który wyzwalał Auschwitz. Dla Rosjan czułych na punkcie „Wielkiej Wojny Ojczyźnianej” to był siarczysty policzek. Po co? Potem podgrzała atmosferę stwierdzeniem, że obchody zakończenia II wojny światowej powinny się odbyć w Polsce … przez kompletny "przypadek" tuż przed naszymi wyborami prezydenckimi. Ostatnio nagle przypomniał sobie o smoleńskim wraku, jakby w obliczu tego co wcześniej nawywijał miał jakąkolwiek szansę na jego zwrot. Naiwność? Nie, premedytacja!

Z drugiej strony mamy Michała Kamińskiego, który z gracją hipopotama „omisiowuje” Olejnik, która zupełnie nie reaguje na rujnowanie naszej polityki zagranicznej względem USA i NATO. Stwierdza, że tacy tam Kwaśniewscy, Miller za bardzo zaufali Amerykanom i należy przestać im ufać. Mówiąc to wprost do kamer i mikrofonu - doradca premiera, przypominam. I to jest Miś na miarę naszych możliwości dyplomatycznych.

Z trzeciej strony mamy wizytę Orbana w Polsce, przed którym premier Kopacz nagle zgrywa już nie matkę Polkę, ale Chiraca w spódnicy, który mówi Węgrom, że straciły okazję żeby siedzieć cicho w sprawie Rosji, a Jarosław Kaczyński czyni niegodnym Orbana spotkania z nim, zapominając jednocześnie, że to Polska odrzuciła w swoim czasie „hołd lenny” Węgier ustami Donalda Tuska, który nie chciał rozbudowywać współpracy w ramach Europy Środkowej tylko ukierunkował się na Niemcy. Sami wepchnęliśmy Orbana w łapy rosyjskiego niedźwiedzia.  

W obliczu tego co mamy na wschodzie i jak wygląda sytuacja geopolityczna, nasi politycy zamiast skorzystać z pierwszej maksymy Churchilla by dwa razy pomyśleć, by nic nie powiedzieć, terkoczą jak katarynki. Nawet jeżeli część z tych rzeczy to prawda i tą drogą należy iść, to na litość boską o tym się tak nie mówi, tylko ewentualnie robi swoje. Trzyma się gębę na kłódkę, natomiast jeżeli coś takiego się dzieje to u mnie pojawia się natychmiast pytanie. Po co to wszystko? Naprawdę nie chciałbym formułować tej myśli i wierzyć mi się nie chce, ale mam wrażenie, że nasza polityka zagraniczna stała się narzędziem i ofiarą kampanii wyborczej. Chciałbym się mylić, ale Schetyna używa jak zabawki polityki zagranicznej do wsparcia kampanii prezydenckiej Komorowskiego, by ten z emfazą i namaszczeniem mógł natychmiast podkreślać, że tylko on się zna na obronności, dyplomacji i jest jedynym gwarantem stabilności i spokoju reszta to czeladnicy. Kamiński pompuje swoje, wszak polską armię trzeba uzbroić za grube miliardy i Amerykanom nie można ufać. Kopacz wmówił, że jest "Iron Lady", która zyska jak pokaże temu "małemu" Orbanowi miejsce w szeregu. Kaczyński w obliczu antyrosyjskiej retoryki „Prezydenta z Ruskiej Budy” doszedł do wniosku, że musi udowodnić, że nikt od niego nie będzie bardziej antyrosyjski i brzydzi się „zdrajcami” nawet tymi z zagranicy reprezentującymi interes własnego suwerennego narodu.

Powariowali?

Lata orientacji nas w polityce zagranicznej na USA, UE, Węgry i NATO, ocieplania stosunków z Rosją by teraz w 3 sekundy wszystko określić, że było do niczego? O ile jeszcze można zrozumieć ochłodzenie w stosunku do Rosji, która robi to co robi. O tyle dystansowanie się ostentacyjne od USA czy Węgier to naprawdę jakieś kuriozum. Ja rozumiem, że być może kierunki jakie wyznaczyli kiedyś Skubiszewski, Geremek, Kwaśniewski czy Lech Kaczyński z upływem czasu mogły się stać odrobinę zetlałe, można nabrać wątpliwości czy te sojusze spełnią swoje zadanie, czy warto było się ładować w Kiejkuty. Być może, mogli się nawet mylić, mogli nie rozumieć drugiej zasady jaką stosuje Wielka Brytania o braku przyjaźni, ale nigdy nie doprowadzili do tego, żeby polityka zagraniczna stała się ofiarą kampanii wyborczej. Nigdy w imię partykularnych interesów kampanijnych lub innych nie byli gotowi jej w tak ostentacyjny sposób podważać. Przy całej ułomności tych koncepcji w porównaniu do obecnych rozgrywających to byli mistrzowie, a teraz naszą politykę zagraniczną rozgrywają czeladnicy i to bez wyjątku.

Jedyne w czym jest nadzieja to, że po tych czeladnikach, którzy ewidentnie będą schodzić ze sceny, przyjdzie pokolenie mistrzów – terminatorów nie w tym infantylno-wyborczym rozumieniu jakie raczył nam zaprezentować pan Prezydent RP, ale zimnych maszyn dyplomatycznych, pragmatycznych drani, którzy nie będą mieli sympatii ale tylko interesy, a te interesy będą interesami Rzeczpospolitej.

Zapraszam na:
Twitter: https://twitter.com/MariuszGierej
Facebook: https://www.facebook.com/GierejMariusz
więcej innych tekstów na blogu: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl/

Blog autorski ze wszystkimi artykułami: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl Zapraszam. FB: https://www.facebook.com/GierejMariusz Twitter: https://twitter.com/MariuszGierej Na koniec życia chciałbym stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie: Byłeś uczciwym człowiekiem. 1. Nie zgadzam się z Twoimi poglądami ale do końca będę bronił Twojego prawa do ich głoszenia... pod warunkiem, ze Ty gwarantujesz mi dokladnie to samo prawo. 2. Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad. Wolność jest wtedy, kiedy dobrze uzbrojona owca podważa wynik głosowania! 3. "Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka